Symulator alarmu samochodowego

Pomimo rozpowszechnienia się na rynku zaawansowanych systemów alarmowych do samochodów ilość kradzieży nie maleje. Warto więc zastanowić się, czy w dobie wyposażonych w doskonałe systemy skaningowe złodziei warto wydawać kilkaset złotych na mikroprocesorowy "superalarm" wyposażony w "super" algorytmy kodujące i inne nie zawsze skuteczne gadżety. Wyjściem pośrednim pomiędzy rezygnacją z kosztownego alarmu a jego instalacją jest zbudowanie sobie symulatora. To skromne urządzenie ma za zadanie zasugerować złodziejowi zainstalowanie we wnętrzu samochodu alarmu, co w przypadku złodziei-amatorów jest z reguły wystarczająco zniechęcające (ciągle są przecież samochody bez żadnego zabezpieczenia), a dla profesjonalisty nawet renomowane (i montowane fabrycznie np. w samochodach BMW) alarmy BOSCHia nie stanowią w praktyce żadnej przeszkody.

Tak więc przy pomocy jednego układu 555 możemy zbudować sobie całkiem przyzwoity "niby-alarm". Nie ma większego sensu opisywanie zasady pracy tego urządzenia, wspomnijmy tu tylko, że timer US1 pracuje w swoim podstawowym układzie aplikacyjnym jako multiwibrator astabilny. Częstotliwość migania diody LED można dobrać przy pomocy kondensatora C1 i rezystorów R1, R2.

W celu podniesienia niezawodności działania układu, w stosunkowo trudnych dla układu elektronicznego warunkach, warto zmontowane i uruchomione urządzenie pokryć grubą warstwą lakieru izolacyjnego lub zalać go żywicą epoksydową w pudełku zapałek itp. Stosowanie typowych obudów plastikowych lub metalowych mija się z celem, ponieważ wilgoć bez trudu wniknie do jej wnętrza wywołując korozję ścieżek na płytce drukowanej.

 

Schemat urządzenia.

Elektronika Praktyczna

 

 

 


[ Strona główna | Uwagi ]