![]() |
![]() |
Strona Główna • Internet • Giełda • Gry • Sport • Kontra • O nas |
![]() |
|
![]() |
WYDAWNICTWA Śmiałe pomysły niemieckich inżynierów Szczytowym osiągnięciem lotnictwa przełomu wieków są "latające skrzydła" - samoloty bombowe B-2 Spirit. Wyglądem przypominają olbrzymi bumerang (rozpiętość skrzydeł 52,42 metra) i 21,03 metra długości. Samoloty tego typu posiadają jedynie Stany Zjednoczone. Pomysł bojowego "latającego skrzydła" zrodził się jednak zupełnie gdzie indziej: podczas II wojny światowej w hitlerowskich Niemczech. Ten rozdział historii techniki lotniczej opisują amerykańscy autorzy: Gary Hyland i Anton Gill w książce "Ostatnia szansa Luftwaffe". Gdyby maszyny opisane przez autorów weszły zgodnie z planem do uzbrojenia, to kto wie - może wojna nie skończyłaby się w maju 1945.... Przewaga Niemiec w technice lotniczej nad aliantami była ogromna... Gdyby II wojna światowa w Europie potrwała dłużej, to być może brytyjscy piloci Spitfire' ów pewnego dnia spotkaliby w przestworzach dziwną maszynę w kształcie latającego klina, której w żaden sposób nie mogliby zestrzelić, ponieważ wykonywałaby tak szybkie manewry, o jakich im się nie śniło. Nawet dziś - Go 229, myśliwiec, który latał - ale nie został użyty w działaniach wojennych - robi wrażenie futurystycznej maszyny, można więc sobie wyobrazić, jakie wywoływał na pierwszych obserwatorach w latach czterdziestych. Koncepcja samolotu to owoc pracy trzech braci: Waltera, Reimara i Wolframa (zginął we Francji w 1940 roku) Hortenów, którzy nad konstrukcją latającego skrzydła pracowali od początku lat trzydziestych. Jeszcze przed wojną bracia zbudowali kilka szybowców i samolotów w kształcie klina, jeden z nich był napędzany silnikiem Volkswagena "garbusa". Od jesieni 1942 bracia Horten planowali zbudowanie maszyny bojowej o tym kształcie, napędzanej silnikami odrzutowymi, które już w tym czasie opracowała firma Junkers i BMW. Projekt nie miał szczęścia, padł ofiarą przepychanek pomiędzy Goeringiem i jego zastępcą. Wreszcie w lutym 1945 roku samolot po raz pierwszy wzbił się w powietrze. Wytrzymywał przeciążenie do 7 G (siedem razy przyśpieszenie ziemskie - norma dla współczesnych myśliwców). W owych czasach była to wartość nieosiągalna dla żadnego samolotu. Do napędu niewielkiej maszyny służyły dwa odrzutowe silniki Junkers. Pierwsze loty odbyły się na początku lutego 1945 r - samolot osiągnął prędkość 800 km/godz. Jeden z nich zakończył się katastrofą: maszyna przy lądowaniu rozbiła się, a pilot zginął na miejscu. Przygotowywano także prototyp do lotów nocnych. Kiedy zakłady w Gotta, gdzie samoloty produkowano, wpadły w ręce amerykańskie, 20 maszyn było w końcowej fazie produkcji. Amerykańscy eksperci ze zdziwieniem stwierdzili, że wersje nocne miały nieznaną wtedy broń - wyrzutnie rakiet uruchamiane przez urządzenie fotoelektryczne. To nie jedyne, opisane na podstawie wnikliwych badań archiwalnych, projekty, które wyprzedzały współczesność. W książce można przeczytać także o pierwszym na świecie odrzutowcu, który samodzielnie wzbił się w powietrze (He 178) i o legendarnym Me 262, pierwszym myśliwcu odrzutowym, który wziął udział w działaniach wojennych. Także śmigłowce były po raz pierwszy użyte przez Luftwaffe - załoga Fa 223 pokonała Kanał La Manche w 1945. Można tam także przeczytać o najpotężniejszym myśliwcu w historii z silnikami tłokowymi - Do 335. Miał po jednym silniku i śmigle z przodu i z tyłu. Wśród niezrealizowanych projektów był Ba -349 Natter - myśliwiec pionowego startu napędzany silnikiem rakietowym, nawet odbył kilka próbnych lotów! Był także projekt samolotu z silnikiem strumieniowym, którego paliwem był... węgiel. Jeszcze bardziej szalony pomysłem był rakietoplan startujący z trzykilometrowej wyrzutni, który miał osiągać wysokość granicy ziemskiej atmosfery! Autorzy książki opisują także pomysł produkcji latających bomb, których piloci w momencie eksplozji mieli ginąć podobnie jak japońscy kamikadze. Kapitulacja Niemiec przyniosła koniec "snów o potędze". Część projektów kontynuowali Amerykanie, korzystając "z usług" niemieckich konstruktorów, część po prostu przepadła, niektóre maszyny można oglądać w muzeach lotnictwa za oceanem, a niektóre znalazły kontynuację, jak np. B-2 Spirit. Krzysztof R. Urbański
WYDAWNICTWA Śmiałe pomysły niemieckich inżynierów Szczytowym osiągnięciem lotnictwa przełomu wieków są "latające skrzydła" - samoloty bombowe B-2 Spirit. Wyglądem przypominają olbrzymi bumerang (rozpiętość skrzydeł 52,42 metra) i 21,03 metra długości. Samoloty tego typu posiadają jedynie Stany Zjednoczone. Pomysł bojowego "latającego skrzydła" zrodził się jednak zupełnie gdzie indziej: podczas II wojny światowej w hitlerowskich Niemczech. Ten rozdział historii techniki lotniczej opisują amerykańscy autorzy: Gary Hyland i Anton Gill w książce "Ostatnia szansa Luftwaffe". Gdyby maszyny opisane przez autorów weszły zgodnie z planem do uzbrojenia, to kto wie - może wojna nie skończyłaby się w maju 1945.... Przewaga Niemiec w technice lotniczej nad aliantami była ogromna... Gdyby II wojna światowa w Europie potrwała dłużej, to być może brytyjscy piloci Spitfire' ów pewnego dnia spotkaliby w przestworzach dziwną maszynę w kształcie latającego klina, której w żaden sposób nie mogliby zestrzelić, ponieważ wykonywałaby tak szybkie manewry, o jakich im się nie śniło. Nawet dziś - Go 229, myśliwiec, który latał - ale nie został użyty w działaniach wojennych - robi wrażenie futurystycznej maszyny, można więc sobie wyobrazić, jakie wywoływał na pierwszych obserwatorach w latach czterdziestych. Koncepcja samolotu to owoc pracy trzech braci: Waltera, Reimara i Wolframa (zginął we Francji w 1940 roku) Hortenów, którzy nad konstrukcją latającego skrzydła pracowali od początku lat trzydziestych. Jeszcze przed wojną bracia zbudowali kilka szybowców i samolotów w kształcie klina, jeden z nich był napędzany silnikiem Volkswagena "garbusa". Od jesieni 1942 bracia Horten planowali zbudowanie maszyny bojowej o tym kształcie, napędzanej silnikami odrzutowymi, które już w tym czasie opracowała firma Junkers i BMW. Projekt nie miał szczęścia, padł ofiarą przepychanek pomiędzy Goeringiem i jego zastępcą. Wreszcie w lutym 1945 roku samolot po raz pierwszy wzbił się w powietrze. Wytrzymywał przeciążenie do 7 G (siedem razy przyśpieszenie ziemskie - norma dla współczesnych myśliwców). W owych czasach była to wartość nieosiągalna dla żadnego samolotu. Do napędu niewielkiej maszyny służyły dwa odrzutowe silniki Junkers. Pierwsze loty odbyły się na początku lutego 1945 r - samolot osiągnął prędkość 800 km/godz. Jeden z nich zakończył się katastrofą: maszyna przy lądowaniu rozbiła się, a pilot zginął na miejscu. Przygotowywano także prototyp do lotów nocnych. Kiedy zakłady w Gotta, gdzie samoloty produkowano, wpadły w ręce amerykańskie, 20 maszyn było w końcowej fazie produkcji. Amerykańscy eksperci ze zdziwieniem stwierdzili, że wersje nocne miały nieznaną wtedy broń - wyrzutnie rakiet uruchamiane przez urządzenie fotoelektryczne. To nie jedyne, opisane na podstawie wnikliwych badań archiwalnych, projekty, które wyprzedzały współczesność. W książce można przeczytać także o pierwszym na świecie odrzutowcu, który samodzielnie wzbił się w powietrze (He 178) i o legendarnym Me 262, pierwszym myśliwcu odrzutowym, który wziął udział w działaniach wojennych. Także śmigłowce były po raz pierwszy użyte przez Luftwaffe - załoga Fa 223 pokonała Kanał La Manche w 1945. Można tam także przeczytać o najpotężniejszym myśliwcu w historii z silnikami tłokowymi - Do 335. Miał po jednym silniku i śmigle z przodu i z tyłu. Wśród niezrealizowanych projektów był Ba -349 Natter - myśliwiec pionowego startu napędzany silnikiem rakietowym, nawet odbył kilka próbnych lotów! Był także projekt samolotu z silnikiem strumieniowym, którego paliwem był... węgiel. Jeszcze bardziej szalony pomysłem był rakietoplan startujący z trzykilometrowej wyrzutni, który miał osiągać wysokość granicy ziemskiej atmosfery! Autorzy książki opisują także pomysł produkcji latających bomb, których piloci w momencie eksplozji mieli ginąć podobnie jak japońscy kamikadze. Kapitulacja Niemiec przyniosła koniec "snów o potędze". Część projektów kontynuowali Amerykanie, korzystając "z usług" niemieckich konstruktorów, część po prostu przepadła, niektóre maszyny można oglądać w muzeach lotnictwa za oceanem, a niektóre znalazły kontynuację, jak np. B-2 Spirit. Krzysztof R. Urbański
|
![]() |
|
![]() |
Strona Główna • Internet • Giełda • Gry • Sport • Kontra • O nas |
![]() |
Copyright ©2000
mp4.com.pl Design Team W razie jakichkolwiek sugestii lub pytań prosimy o kontakt: Irenusz Piotrzkowicz lub Tomasz Filipek |