![]() |
![]() |
Strona Główna • Internet • Giełda • Gry • Sport • Kontra • O nas |
![]() |
|
![]() |
ZBIGNIEW WOJTASIŃSKI Tajemnica większej atrakcyjności niektórych osób dla płci przeciwnej może się ukrywać w feromonach - bezwonnych sygnałach chemicznych. U zwierząt substancje te pełnią rolę seksualnych wabików oraz nośników informacji we wzajemnym komunikowaniu. U ludzi mogą wpływać na zachowania seksualne i samopoczucie. Zagadnienie to intryguje od wielu lat, ale do niedawna przez poważnych badaczy było traktowane raczej z przymrużeniem oka. Wygląda jednak na to, że trzeba będzie porzucić uprzedzenia i na serio potraktować doniesienia naukowe o zagadkowych interakcjach między ludźmi. Coraz więcej badań sugeruje, że mogą za nimi ukrywać się właśnie feromony - wydzielane przez skórę w dole pachwowym. Przykładem są wyniki prób, jakie przedstawiono podczas kongresu Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego. Specjaliści z Uniwersytetu Northumbria pokazywali 32 kobietom zdjęcia, sylwetki oraz opisywali różne typy mężczyzn, by wybrały tych, którzy najbardziej im odpowiadają. Test ten powtarzano po poddaniu ich działaniu feromonów, z czego nie zdawały sobie sprawy. Potem próbę tę jeszcze raz powtarzano - w innej fazie cyklu menstruacyjnego, od której zależy zarówno samopoczucie kobiet, jak i postrzeganie przez nich mężczyzn oraz zainteresowanie seksem. Badania te nie pozostawiają wątpliwości, że pod wpływem feromonów zmienia się stosunek kobiet do poszczególnych mężczyzn. - W niektórych okolicznościach mogą nawet wpływać na to, jak atrakcyjnymi wydają się oni partnerami - twierdzi dr Nick Neave. Ich stosunek zmieniał się wobec prezentowanych na zdjęciach mężczyzn. Bardziej atrakcyjni wydawali się nawet ci z nich, którzy byli uznawani za mniej przystojnych - gdy kobiety były poddawane działaniu męskich feromonów. Podobnie wypadły próby przeprowadzone w Austrii, w których badano postrzeganie kobiet przez mężczyzn. U nich również zmieniał się stosunek do prezentowanych sylwetek poszczególnych pań, pod wpływem działania feromonów. Kobiety okazały się szczególnie wrażliwe na nie w środku cyklu, gdy dojrzewa pęcherzyk Graafa i są zdolne do zapłodnienia. Odwrotne działanie wykazują doustne pigułki antykoncepcyjne - zmniejszają podatność na bezwonne sygnały chemiczne. Pierwsze wzmianki o feromonach pojawiły się przed 300 laty, a potem niespodziewanie zniknęły z podręczników anatomii. Przez kilka stuleci nikt oficjalnie się nimi nie zajmował. Tak było do lat trzydziestych naszego wieku, kiedy pojawiły się doniesienia, że odbierający je narząd lemieszowo-nosowy jest organem atawistycznym - występuje jedynie w życiu płodowym człowieka. Tylko u nielicznych osób może być nadal czynny. Właśnie tę opinię podważa część badaczy. Podobnie było z odkryciem feromonów u zwierząt. Wielu biologów powątpiewało w ich istnienie do odkrycia, jakiego w 1959 r. dokonał niemiecki uczony Adolph Butenadt: u jedwabników wykrył on substancje pełniące właśnie rolę chemicznych sygnalizatorów. Wkrótce okazało się, że są to steroidy, alkaloidy i niektóre proteiny. Zbadano, że samice w okresie godowym wydzielają substancje wabiące, które najlepiej poznano dotąd u owadów. Wkrótce ustalono też, że oprócz nich podobnie porozumiewają się wyższe gatunki zwierząt. U ludzi badania wciąż są w stadium początkowym, choć uzyskano już wiele zastanawiających wyników badań. Kobiety, które stale przebywają ze sobą, po pewnym czasie zaczynają miesiączkować w tym samym okresie. Nie ma tylko pewności, czy faktycznie są za to odpowiedzialne feromony. Ich oddziaływanie jest jednak tak silne, iż wystarczy, że występują u ludzi jedynie w szczątkowej postaci, by częściowo mogły modyfikować zarówno ich zachowania, jak i wydzielanie hormonów. W istnienie feromonów i narządu lemieszowo-nosowego u ludzi wierzy amerykański naukowiec prof. David Berliner. Od kilku lat przekonuje, że mogą być jednym z czynników decydujących o wyborze partnera seksualnego, tym bardziej że zapachy działają na ludzi przyciągająco lub odpychająco. Jego zdaniem, feromony tworzą kombinacje specyficzne nie tylko dla danej płci, ale i dla każdego człowieka. Już pod koniec lat 80. zauważył, iż niektóre wydzieliny ludzkiej skóry wpływają na poprawę nastroju. Inni badacze uważają, że ludzkie feromony, jeśli faktycznie istnieją, oddziałują jedynie w bliskiej odległości. Luis Monti-Bloch twierdzi, że wystarczy rozpylić przed nosem mężczyzny zaledwie miliardową część grama syntetycznego steroidu (PDD), by w ciągu minuty poczuł się odprężony i zrelaksowany. A jakie będą następne odkrycia? |
![]() |
|
![]() |
Strona Główna • Internet • Giełda • Gry • Sport • Kontra • O nas |
![]() |
Copyright ©2000
mp4.com.pl Design Team W razie jakichkolwiek sugestii lub pytań prosimy o kontakt: Irenusz Piotrzkowicz lub Tomasz Filipek |