![]() |
![]() |
Strona Główna • Internet • Giełda • Gry • Sport • Kontra • O nas |
![]() |
|
![]() |
Zdrowie
Polak się żywi Edmund Szot Człowiek je m.in. po to, by żyć i by mu było ciepło. Dopiero pod koniec XVIII wieku Antoine Laurent Lavoisier, jeden z twórców współczesnej chemii, odkrył, że w organizmie człowieka pokarm ulega spaleniu, czemu towarzyszy wydzielanie ciepła. Nie wszyscy ludzie jedzą jednak tylko po to, by żyć. Niektórzy sprawiają wrażenie, że żyją tylko po to, by jeść. W ostatniej dekadzie podział na te dwie kategorie mocno się w Polsce pogłębił. Świadczą o tym dwa fakty: prawie połowa dorosłych Polaków ma nadwagę bądź cierpi na otyłość, jednocześnie u 35 - 55 procent chorych trafiających do szpitali lekarze stwierdzają niedożywienie. Polska nie jest tu zresztą jakimś wyjątkiem. Podobnie jest na całym świecie, gdzie 780 mln osób głoduje, 2 mld można uważać za niedożywionych, jednocześnie setki milionów cierpią na dolegliwości z powodu przekarmienia. Zmiany na lepsze Truizmem jest, że zdrowie człowieka w dużej (może nawet największej?) mierze zależy od tego, co je. W ostatnich latach w odżywianiu się polskiego społeczeństwa nastąpiła wyraźna poprawa, o czym świadczy widoczna już zmiana diety. Wzrosło spożycie owoców, warzyw, drobiu, kefirów, jogurtów, jednocześnie zmniejszyło się spożycie tłustego mięsa i wędlin. Zdaniem dietetyków m.in. dzięki temu wzrosła w Polsce przeciętna długość życia: mężczyzn do 68,9 roku i kobiet do 77,3 roku; nadal jednak jest niższa niż we wszystkich bez wyjątku krajach Unii Europejskiej. Ludzie w Polsce żyją obecnie przeciętnie tyle, ile w Czechach i na Słowacji, ale dłużej niż na Węgrzech i znacznie dłużej niż w Rosji, gdzie mężczyźni dożywają średnio tylko 58,27 roku (można by z bezwzględnością napisać, że ma to także swoje "dobre strony", gdyż dzięki temu udaje się w tym kraju utrzymać obecny system emerytalny). Dlaczego ludzie w krajach Unii Europejskiej żyją dłużej? Prostej odpowiedzi nie ma, gdyż długość życia zależy od wielu czynników, w tym od jedzenia. I od tego można by zacząć nasze dopasowywanie się do standardów UE. Z porównania diety Polaka i Europejczyka wynika, że pierwszy je znacznie więcej produktów zbożowych, ziemniaków, cukru, a także warzyw, podczas gdy w diecie drugiego więcej jest mięsa, mleka, jaj, ryb, tłuszczów roślinnych i przede wszystkim owoców, których spożycie jest tu średnio dwa razy wyższe niż u nas. Poza tym w Unii Europejskiej dokonano ogromnego postępu w dostosowywaniu żywności do potrzeb zdrowotnych człowieka. Produkty żywnościowe są tu wzbogacane o witaminy i mikroelementy, a produkcja żywności jest mocno zdyscyplinowana, co zaczyna się już od ścisłej kontroli jakości surowców. W Polsce surowce rolnicze, zwłaszcza mleko, nie odpowiadają jeszcze standardom unijnym, ale i tu następują szybkie zmiany. Przykładowo, w okresie ostatnich czterech lat (1995 - 1999) ilość mleka w klasie ekstra zwiększyła się u nas z 2,84 do 39,5 proc., w klasie pierwszej zaś z 8,50 do 23,9 proc. Systematycznie poprawia się też mięsność półtusz wieprzowych, które zawierają coraz mniej tłuszczu. Co roku wzrasta produkcja mięsa drobiowego, nikły jest natomiast postęp w produkcji tzw. wołowiny kulinarnej (z mięsnych ras bydła). Ogólnie jednak produkcja żywności w niewielkim stopniu dostosowana jest do potrzeb zdrowotnych społeczeństwa. Atlas niezdrowia Zdaniem ekspertów z Instytutu Żywności i Żywienia nieprawidłowe żywienie i nieodpowiednia jakość zdrowotna żywności zwiększają ryzyko około 80 jednostek chorobowych, z których część występuje z dużym nasileniem. Ocenia się, że dotkniętych nimi jest około 20 proc. ogółu ludności. Główną przyczyną zgonów w Polsce (około 50 proc.) są choroby układu krążenia. Najważniejsze to niedokrwienna choroba serca, zawał mięśnia sercowego oraz nadciśnienie tętnicze i choroby naczyń mózgowych. Ocenia się, że wyeliminowanie zgonów tylko z powodu niedokrwiennej choroby serca wydłużyłoby przeciętne trwanie życia mężczyzn w Polsce o 8,7 kobiet zaś o 8,8 roku. Stosunkowo wysoka, większa niż w Europie, jest też w Polsce umieralność na nowotwory złośliwe. Nie ulega wątpliwości, że zarówno choroby układu krążenia, jak i choroby nowotworowe mają ścisły związek ze sposobem odżywiania się. Że sprzyja im palenie papierosów, picie nadmiernych ilości alkoholu, zbyt duże spożycie soli kuchennej (związek z chorobą nadciśnieniową i rakiem żołądka), niedostatek witaminy C, zbyt małe spożycie owoców i warzyw, zbyt duże spożycie nasyconych kwasów tłuszczowych, niedostatek witamin z grupy B oraz za mała aktywność fizyczna. Od sposobu odżywiania się zależy również zachorowalność na cukrzycę (sprzyja jej otyłość). Powodem niektórych chorób jest niedobór tylko jednego pierwiastka w diecie. Stwierdzono, że niedobór jodu jest podstawową przyczyną wola endemicznego, niedoczynności tarczycy, zaburzeń płodności oraz upośledzenia fizycznego i umysłowego. Największe rozpowszechnienie wola endemicznego stwierdzono na obszarze Podkarpacia, w Sudetach, w Polsce centralnej oraz na Białostocczyźnie. Do innych zależnych od sposobu odżywiania się chorób specjaliści zaliczają niedomagania układu trawiennego, osteoporozę (niedostatek wapnia w diecie), niedokrwistość, opóźnienia we wzrastaniu i dojrzewaniu fizjologicznym oraz umieralność niemowląt z powodu rozszczepu kręgosłupa i wodogłowia. Jest program, są instytucje Zachorowalność na wszystkie wymienione wyżej choroby można by znacznie zmniejszyć poprzez samą tylko zmianę diety. Rząd opracował wieloletni program pod nazwą "Poprawa stanu zdrowia ludności w Polsce poprzez podnoszenie jakości zdrowotnej żywności i racjonalizację sposobu żywienia". W Polsce nie brakuje również instytucji, które stoją na straży jakości żywności. Są to: Inspekcja Sanitarna, Inspekcja Weterynaryjna, Państwowa Inspekcja Skupu i Przetwórstwa Artykułów Rolnych, Inspekcja Ochrony Roślin, Główny Inspektorat Standaryzacji, Państwowa Inspekcja Handlowa. Pośrednio jakość żywności kontrolują Polskie Centrum Badań i Certyfikacji oraz Polski Komitet Normalizacyjny. Nie przeszkadza to jednak temu, że w sklepie można spotkać żywność przeterminowaną, a więc nieprzydatną do spożycia, nie mówiąc o tym, iż często jej produkcja odbywa się w skandalicznych warunkach sanitarnych (tyczy to zwłaszcza małych ubojni i przetwórni mięsa). Twórcy programu rządowego zakładają, że na skutek zmian w modelu żywienia realna poprawa stanu zdrowia ludności może nastąpić dopiero za 15 - 20 lat. Jest to tyle realne, ile zniechęcające. Tymczasem kilka spraw wymaga załatwienia niejako z marszu, natychmiast. Pierwszą z nich jest poprawa wyżywienia dzieci i młodzieży. W kraju, który aspiruje do członkostwa w Unii Europejskiej, nie może być tak, że około miliona dzieci idzie do szkoły bez pierwszych i bez drugich śniadań. Zauważmy, że na zapewnienie dzieciom posiłków nie stać niektórych rodziców, gdy przeciętny udział wydatków ludności na żywność obniżył się z około 50 do 33 proc. Nie ma refleksji "Zmniejszenie przeciętnego udziału wydatków na żywność w strukturze spożycia - piszą Joanna Senyszyn i Jarosław Szczukowski w ÇOcenie zmian poziomu i struktury konsumpcji żywności w PolsceČ - jawi się jako wyraz oczekiwanych zmian w modelu konsumpcji. W rzeczywistości jest jednak przejawem postępującego rozwarstwienia społeczeństwa i ubożenia jego znacznej części. (...) Warunkiem urzeczywistnienia społecznie pożądanych kierunków konsumpcji, a nawet utrzymania jej obecnego poziomu jest realne potanienie podstawowych artykułów żywnościowych. Likwidacja bariery popytu wymaga rewizji quasi-liberalnej, a faktycznie restrykcyjnej polityki społeczno-ekonomicznej, w tym zwłaszcza odejścia od rygorystycznej polityki płacowej, podatkowej, pieniężnej, świadczeń społecznych. (...) Tak jak w gospodarce centralnie planowanej błędem było dogmatyczne podporządkowanie się ograniczeniom podażowym, tak obecnie jest nim bierna akceptacja zredukowanego popytu jako podstawy długofalowych dostosowań strukturalnych w gospodarce żywnościowej". Autorzy tych stwierdzeń mają niewątpliwie rację. Znaczne zróżnicowanie polskiego społeczeństwa odzwierciedlają pierwsze z brzegu liczby: połowa rodzin w Polsce nie osiąga minimum socjalnego, a 5,6 proc. gospodarstw domowych żyje poniżej minimum egzystencji (jest to połowa minimum socjalnego). Na zakup żywności gospodarstwa te wydają około 70 proc. swoich dochodów. Przy tym jest to żywność najtańsza z możliwych: ziemniaki, pieczywo, margaryna. Nie zawsze przy tym w dostatecznej ilości. Jeśli więc ogólne wskaźniki mówią o poprawie wyżywienia w Polsce, to na tę poprawę składają się zmiany modelu żywienia jedynie w górnej połówce społeczeństwa. Dolna je tylko to, na co przy swoich skromnych budżetach może sobie pozwolić. Rzadko stać ją nawet na zakup mleka, które obecnie przestało być u nas najtańszym źródłem białka (teraz jest nim groch, fasola i mąka pszenna). Inne grupy społeczne wymagające pilnie pomocy żywnościowej to ubogie kobiety w ciąży, pozbawione zasiłków rodziny bezrobotne oraz otrzymujący najniższe świadczenia emeryci i renciści. W krajach rozwiniętych, w tym także w bogatych Stanach Zjednoczonych, gdzie udział wydatków na żywność stanowi tylko 10 proc. dochodów, istnieje szeroko rozbudowany program tzw. adresowanej pomocy żywnościowej. W Polsce takiego programu do tej pory nie ma, choć z roku na rok jest coraz bardziej potrzebny. Dlaczego? Nie wiadomo, czy ktoś się serio nad tym zastanawia. ------- W artykule wykorzystano materiały na Kongres 2000 Polskiej Gospodarki Żywnościowej i Nauki o Żywieniu Człowieka. |
![]() |
|
![]() |
Strona Główna • Internet • Giełda • Gry • Sport • Kontra • O nas |
![]() |
Copyright ©2000
mp4.com.pl Design Team W razie jakichkolwiek sugestii lub pytań prosimy o kontakt: Irenusz Piotrzkowicz lub Tomasz Filipek |