Minęły 2 lata, niedługo czekaliśmy na nową część z serii 'Ostatnich
Fantazji'. To juz po raz ósmy spotykamy się z tym jakże magicznym tytułem ,
tytułem , który sprawia, iż Gracze na całym świecie potrafią dyskutowac na
jego temat godzinami, poświecać swój cenny czas i pieniądze wydając je na
figurki, karty i inne gadgety z nim związane..
  Teraz mamy znów szansę odpowiednio wydać nasze pieniazki, ponieważ
nadeszło FINAL FANTASY 8 produkcji SquareSoftu. Czy warto wydawać ?
Spróbuję odpowiedzieć Wam na to pytanie.
  Zacznijmy od tego, iż lwia część FF8 była przygotowywana w odziale
Square'u mieszczącym się w Honolulu. Co się z tym wiąże ? Ano to, że
postacie, które
przyjdzie nam spotkać w czasie zabawy nie są już mangowe! Oczywiście
wykazują pewne cechy charakterystyczne (design wykonał niezawodny Tetsuya
Nomura) ale ... nadal odczuwam wrażenie,
iż cała gra jest przeznaczona dla graczy z USA i Europy. To sprytne (tak
... bardzo sprytne :( ) posunięcie 'Kwadratowych' pozwoliło na 'wydojenie'
jeszcze większej ilości pieniążkow z nas, bo przecież wiadomo, że
zwolennicy jak i przeciwnicy Mangi kupią sobie FF8 ...
  Przejdźmy, jednak do fabuły, która jak wiecie jest najważniejszym
elementem każdego (dobrego) RPG. Wyobraźcie sobie świat, w którym
najpotężniejsze moce dzierżą w rekach Wiedźmy, które swą potegę przekazują
z pokolenia na pokolenie. Świat, w którym sztuka magii i technologia
rozwijały się równomiernie, gdzie istnieje jedna wielka organizacja dążąca
do opanowania planety i druga wielka organizacja zrzeszajaca najemników,
gotowych bronić, jak i niszczyć. Tak, tak - FF8 czerpie pełnymi garściami z
FF7. Już sam wygląd żołnierzy Galbadianow przyprawia o nagłe porównania ich
z żołnierzami Shinry, lub SOLDIER'u ! Myślę, że powinno to ucieszyć
wszystkie osoby, które miały styczność z FF7, jednakże ... czyżby
producentom kończyły się dobre pomysły ... ? Nie, to niemożliwe ...
  Gracz wciela się w postać młodego ucznia Garden'u - Squall'a
Leonhart'a , który ma zamiar
stać się Seed'em (elitarne jednostki najemników . A
więc w Ogrodzie zostaje zasiane Nasienie ... i Squall rozpoczyna swą
przygodę .
  W czasie gry spotykamy wiele przyjaznych dla nas osób, których
będziemy mogli przyłączyć do druzyny. Poznamy też (oczywiście) ludzi,
którzy
będą starać się jak najbardziej nam zaszkodzić i zakończyć nasz żywot.
  Squall w miarę posuwania się akcji do przodu zaczyna poznawać
prawdę o sobie, jak i otaczającym go świecie. Gracz pchany przez ciekawość
co stanie sie dalej brnie
ciągle do przodu. We wszystko zostaje wmieszana jeszcze miłość,
która jest
głównym elementem fabuły tej części.
  Muszę Wam powiedzieć, że pierwsze i ostatnie godziny spędzone z FF8
były
najpiękniejszymi w całej grze. Gra pełna jest niedociągnięć, tak
żenujących i śmiesznych , że od
razu odechciewa się grać dalej. Przykład ? Proszę bardzo: kiedy jedna z
bohaterek (Rinoa) wisi na ścianie i wytrzymuje tak uwieszona kiedy wszystko
się
trzęsie, odpadaja ściany, ludzie się przewracają, Squall podbiega do niej
po godzinie (sam walczył z wrogiem) i co widzi ? Uśmiechnietą dziewczynę,
która nadal sobie wisi uczepiona skały !!!
Inny przykład: Squall jest torturowany godzinami, aż do utraty przytomności,
kiedy przybywają jego towarzysze, by go uwolnić, Leonhart wstaje jakby
nigdy nic, ściska mocniej w dłoni swego Gunblade'a i wybiega z sali totrur!
Takich sytuacji w całej grze jest wiele. Nie będę ich tutaj wymieniał, by
nie psuć Wam zabawy.
Musze tu porównać starego juz FF7
z FF8. Jak myślicie kto wypada lepiej pod względem fabuły? Oczywiście -
'siódemka'.
  Jeżeli jesteśmy już przy porównywaniu tych tytułów to muszę
wspomnieć także o grywalności, której FF8 brakuje i nie dorasta do pięt,
pod tym względem części siódmej. Po ukończeniu FF8 nie odczuwałem
silnego pociągu do rozpoczęcia przygody jeszcze raz, od początku (FF7 -
wytrzymałem przez tydzień :D ). Nie czułem także potrzeby ćwiczenia
członków drużyny, aby ich statystyki przybierały astronomiczne wartości.
Why? Powodów jest wiele. Final Fantasy 8 jest grą jeszcze prostszą niż jej
poprzedniczka ! Co
zrobili tutaj 'Squaremani' przechodzi ludzkie pojecie. Dochodzi do tego, że
dobra drużyna potrafi załatwić Boss'a (a raczej bossa) kilkoma ciosami!
Długo więc poczekacie, aby zobaczyć świetnie wykonany ekran Gameover i
usłyszeć
muzyczkę nawiązującą do Prelude z FF7 i FF5. Na szczęście pod koniec gry
będzie już trudniej.
  W FF8 nie zarabiamy Gili (waluta w tym świecie) za pokonywanie
potworów. Zostaja nam one przydzielane jako żołd, który otrzymujemy od
Gardenu, dla którego służymy. Wszystko zależy od rangi Squall'a - im
wyższa tym więcej gili będzie wpadać do naszej sakwy. Jest to ciekawe
rozwiązanie, zważywszy na to, iż by podnieść swą rangę trzeba (najczęściej)
rozwiązać test zawierający 10 pytań. Pozostaje tylko jedno pytanie: co
robić z tymi pieniędzmi? W FF8 staniecie przed naprawdę śmieszną
sytuacją -
nie będziecie mieli na co wydać swych Gili ! Tak, tak - grając w FF8 nie
bójcie się wydawać na swe potrzeby, bo później swe skarby będziecie zmuszeni targać
za soba w dziesięciu skrzyniach -__^ .
  Jedną z przyczyn takiego stanu jest niemożność kupna nowych broni.
Możemy tylko przebudować w specjalnych sklepach nasz złom. I tutaj znacznie
większą rolę odgrywają przedmioty - tylko dzięki nim będziemy mogli
udoskonalić bronie postaci.
  Druga przyczyna to magia, za ktorą nie płacimy nic. Wszyscy
amatorzy materii poczuja sie raczej zawiedzeni - nie ma juz kolorowych oczek
do wsuwania w sloty i napawania się pięknie konstruowanymi łańcuchami.
Zamiast tego zaimplementowany został system polegający na czerpaniu czarów
przeciwnika. Sposób ten opiera się na starusieńkim schemacie z najstarszych
RPG-ów. Z tych, w których do rzucenia czaru potrzebny był pergamin z
wyskrobanym zaklęciem i który po jednorazowym wykorzystaniu wyparowywał. Co
prawda w FF8 żadnych pergaminów nie ma, ale czar raz rzucony znika. W
czasie walki można wykorzystac opcje 'czerpania'. Zajmuje ona jedną turę,
ale w zamian za to w następnej, postać, która 'wysysała' z przeciwnika ma
swój arsenał wzbogacony o nowe czary.
  Nastepną zmianą jest opcja czarów specjalnych. Nie są to
juz Summony (już się tak nie nazywają, ale w rzeczywistości o nie chodzi) ,
lecz Guardian Forces - G.F. W całej grze jesteśmy własnie od nich
uzależnieni, GF-y wygospodarowują sobie trochę miejsca w mózgu postaci,
którymi kierujemy przez co dostajemy możliwość używania komend : magic ,
item , draw ('wysysanie') itd. Takie wykorzystywanie GF-ów niesie za sobą
pewne skutki uboczne... ale, któż chce walczyć tylko za pomoca ataków
fizycznych.
  Wydaje mi się, że zmiany poczynione w tej części są wynikiem bardzo
silnego zabiegania 'Kwadratowych' o nieposądzenie ich dzieła, o zbyt
wielkie
podobieństwo z poprzednim 'fajnalem'. Są one wprowadzone na siłe - spłycają
jedynie rozgrywkę (czy widzieliście kiedyś RPG-a bez MP lub many? Teraz
macie szansę grając w FF8).
  Grafika ... jest po prostu piękna. Naprawde nie wiem jak
'Squaerowcy' wycisnęli jeszcze tyle mocy ze starej poczciwej Playstacji. To
jest naprawde niesamowite. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, iż FF8 (jak
i
FF7) wygląda lepiej na PSX-ie niz na PC wyposażonym w najlepszy akcelerator! Musicie zobaczyć dwie wersje i sami ocenić. Podczas poruszania
się po lokacjach możemy podziwiać pięknie renderowowane tła - które naprawde 'żyją' , a nie są tylko statycznymi obrazkami. Kiedy napotkamy
przeciwników zostajemy przenoszeni w scenerie 3D i tutaj właśnie ukazana
jest cała moc drzemiąca w małym szarym pudełku. Fale uderzeniowe, mgła,
woda, poruszające się niebo - to wszystko dopracowane jest do perfekcji.
Trzeba zobaczyć na własne oczy ataki GF-ów takich jak Diablos czy Eden,
ponieważ trudno jest je opisać słowami. Wszystko dzieje się z ogromną
prędkoscią, trudno znależć jakieś spowolnienia nawet podczas atakow
najefektowniejszych GF-ów.
Tak samo jest z FMV towarzyszącymi grze. Są przepiękne, wykonane z
niebywałą dbałością o szczegóły i z wielkim rozmachem. Widać w nich ogrom
pracy jaki włożyli ludzie je przygotowujący. Prześciagają one kilkakrotnie
filmy, które mogliśmy zobaczyć w FF7 i Parasite Eve. Jeżeli nawet nie
lubisz eRPeGow powinieneś zagrać w FF8, aby zobaczyć filmiki - małe
arcydzieła (szczególnie długą konczacą sekwencję). Zapamiętasz je
do końca życia.
  Muzyka ... jest równie genialna jak grafika. Nobuo Uematsu -
człowiek, który wykreował oprawę muzyczną do FF7 stworzył tutaj coś
przepięknego. Tak, tak - jeżeli byłyby przyznawane Oscary za gry dostałby go
z pewnością ten człowiek. Kolejne tematy powodowały, iż po prostu
odkładałem pada z ręki i wsłuchiwałem się w melodię płynacą prosto z gry.
Jeszcze w żadnej grze (z wyjatkiem FF7) nie spotkałem się z tak piękną,
wzruszajacą i głeboką oprawą muzyczną jaką oferuje nam FF8.
  Zapomniałem dodać jeszcze, iż w FF8 będziecie mieć szansę rozwiązać
sporo sekretów i brać udział w kilku questach, które niekiedy są bardzo
ciekawe i wciągające.
  Myślę, że amatorzy zręcznościowych przerywników rodem
z FF7 poczują się zawiedzeni. Nie ma już możliwości pojeżdżenia Squallem
na snowboardzie czy motorze, lecz pozostaje inna bardzo wciągająca
'minigierka' - karcianka, do której możesz wyzywać każdą napotkaną osobę.
Jeżeli postać ta wyrazi zgodę rozpoczyna się walka, w której możesz zarówno
wygrać jak i przegrać jedną lub kilka ze swoich kart. Same karty posiadają
wizerunki wszystkich potworów, GF-ów, postaci i bossów wystepujących w
grze (czyli jest ich mnóstwo).
  Final Fantasy 8 pomimo swoich wad jest grą swietną. Nie,
powienienem napisać dziełem - nie grą. Jest dziełem, w które powinni
zagrać przede wszystkim fani RPG, ale nie tylko oni. Może właśnie od tego
jakże przyjaznego Graczowi dzieła Squar'u niektórzy zaczną swą przygodę z
japońskimi RPG-ami? Gorąco do tego namawiam, przeżyjecie niezapomniane
chwile walcząc ze Squallem i jego przyjaciółmi w słusznej sprawie i poznając
wspaniały świat FINAL FANTASY 8.
  Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie zawarte na początku tej
recenzji: czy warto kupować? Zdecydowanie tak (a ja ciągle o tych
pieniądzach :D) !
  Wiecie co?...
chyba jednak zacznę zabawę od początku...
Miłego
grania!
ZACK from Gongaga village
|