PARĘ SŁÓW OD DOKTORA
Zasiadając do gierki, nie spodziewałem się aż tak dobrej
grafiki! Jest dużo przemocy! Przeciwników jest więcej niż pryszczy na gębie
Cool Zombiaka! ;>
Do dyspozycji mamy szereg broni takich jak:
-
robiące z ludzi "mięso mielone": BERŁO
-
MIECZ pozwalający przedzielić przeciwnika na pół!
-
OGŁUSZAJĄCY MŁOT *_*...
-
ŁUK o piekielnie dużym zasięgu (jakieś pięć kroków!)
-
SZTYLET, którym można rzucić i który prawie nigdy nie trafia
-_-
(chyba, że przeciwnik jest naprawdę puszysty -hehe!)
Co do postaci to:
-
PORTOR: to taki paker ala Rumcajs, który potrafi nieźle przyłożyć
z bani, lub połamać przeciwnika w krzyżu!
-
KASSAR: albo on, albo grający nim Cool Zombiak był bardzo
głodny, bo bez przerwy latał i gryzł przeciwników! Od czasu do czasu słychać
jeszcze było chrzęst łamanych kości wrogów na barach Kassara! Fajna postać!
-
SUBUTAI: chwytając przeciwnika robi z niego sito swym mieczem.Szybki,
ale cienki...
-
KADAN: Postać nie warta złamanego żetonu! Starość nie radość,
ledwo łuk napręża, a co do lotu strzał... no comment.
-
ABAKA: Nadziewa przeciwnika na miecz, rzuca nim o ziemię
z ogromną siłą. Godny uwagi!
Etapów jest niewiele, ale za to są niesamowicie długie! Grywalność
jak na typową gierkę z automatów jest bardzo wysoka. W porównaniu do poprzedniej
części (Dynasty Wars) grafika jest o wiele ładniejsza, muzyka natomiast
mogłaby być lepsza.
Podsumowując: jeżeli lubisz totalną siekanę i widok latających w powietrzu
różnych części ciała to nawet się nie zastanawiaj! |
doktorek@friko.internet.pl
|
|
Najpierw sprawy techniczne.
Gierkę można spotkać jeszcze w niektórych
salonach gier, lub po prostu ciągnąć ją
sobie z internetu wraz z emulatorem Callus
firmy CAPCOM. Ten ostatni wyraz powinien nam mówić, że mamy do czynienia
z następną świetną produkcją i tak w rzeczy samej jest!
Co do grafiki nie można mieć żadnych
zastrzeżeń, bo jak na czasy, w których
WoF powstał to jest wręcz przebojowa!
Jedynie emulator ma słaby wybór rozdzielczości
i innych opcji graficznych. Muzyka bardzo
dobrze pasuje do klimatu gry i jest dosyć
czysto nagrana. Sama gra natomiast wprowadza nas w cudowny klimat czasów
feudalnej Japonii (YEEEEY!)! Więc mamy znienawidzonego przez cały lud imperatora,
a wybierając jednego z pięciu najlepszych wojowników mamy za zadanie obalić
jego despotyczne i demoniczne rządy. Nie licząc faktu, że gra jest obrazem
totalnej rozróby
i demolki, to ma jednak ona swą fabułę (nawt nieźle rozbudowaną!),
na którą i tak nikt nie zwraca większej uwagi. Warriors of Fate to typowe,
klasyczne "chodzone mordobicie" z niewielkimi elementami gore (latające kichy,
odpadające korpusy, hektolitry krwi obryzgującej pole walki) i sporą
dawką przemocy! Podczas gry z Doktorem dochodziło do takich momentów, że
nie wiedzieliśmy już gdzie jesteśmy i jedyne co wtedy pozostało to obłędne
nawalanie w klawisze. Na drodze do imperatora czekał na nas tuzin bossów
(zwykle to byli przerośnięci rycerze z jakimiś super broniawkami), tysiące
żołnierzy carskich, oraz od groma pułapek!
Do dodatkowych bajerków należy
zaliczyć:
-
KONIE: na które można wsiąść i taranować przeciwników!
-
SPECJALNY ETAP: w którym obaj gracze muszą stanąć do walki przeciwko
sobie!
Na uwagę zasługuje też możliwość odbierania sobie nawzajem broni, których
rodzajów jest niewiele (jakieś tam miecze, maczugi i inne takie...), co
rekompensuje duża paleta ciosów naszych bohaterów, i tak więc:
prócz zwykłych ciosów takich jak pięść,
kop z wyskokiem, przerzuty, czy taran dysponujemy:
|