Wstęp   Ludzie Internetu   Darmowa Sieć   Ciekawe Stronki   Szukamy w sieci   Mamona
Krytyk   Kursy   [Poczytaj]   Listy   Ankieta   Reklama   Redakcja   Interek+   Prenumerata
Archiwum   Humore-mail   Gadżety


Poczytaj mi mamo :-)))


Jeśli czytałeś już pierwszy numer INTEREKa, to zauważysz, że jest to nowy dział i jak sama nazwa wskazuje będą tu się znajdować teksty do poczytania śmieszne, poważne, ciekawe, a czasem nudne, a nawet zaskakujące. Jeśli przeczytasz dzisiejszy prolog zorientujesz się, że zapowiadamy wstęp do kolejnego filmu sciene fiction, a raczje opowiadania w tym stylu.

Rozdział I


"Młodzieńcza brawura"

Bohaterem naszej histori jest Maks, młody chłopak pochodzący z bliżej nie określonego terenu na zachodzie byłych Stanów Zjednoczonych. Jego wioska o nazwie Maldas ukształtowała się dzięki rzece która płynęł wzdłuż wioski. Promieniowanie na tym obszarze nie było tak duże i w ciągu tych dwudziestu lat prawie zanikło. Ludność zamieszkująca wioskę zajmowała się przede wszystkim rolnictwem a także drobnym handlem. Wędrowali oni do odległych osad w celu wymiany towarów na inne towary gdyż żadne pieniądze nie istniały.
Maksa wychowywał Beni - wódz wioski. To on zajął się szkoleniem chłopca na wojownika, gdyż jego rodzice dawno temu zaginęli w Skalistych Górach na południu od wioski. Beni chciał go nauczyć wszystkiego co umiał by mógł on przetrwać w tych trudnych czasach. Chłopak wiedząc że nauki wodza mu pomogą, pilnie uczył się wszystkiego.
Inną osobą do której Maks czuł wielkie zaufanie był kowal imieniem Mardock, który dla Maksa robił broń i inne rzeczy potrzebne do przeżycia.
Pewnego dnia, rankiem Beni zabrał chłopca na polowanie. Uzbrojeni w łuki i miecze zaczaili się w szerokiej dziurze na zwierzynę. W tych okolicach często można było spotkać lisy i szczury nadnaturalnej wielkości. Ich wielkość była spowodowana promieniowaniem które dostało się do niewielkiego jeziorka daleko od wioski skąd zwierzęta piły wodę. W czasie gdy Maks i Beni siedzieli w dziurze, duży lis wszedł ze swojej nory i zaczął kierować się w ich stronę. Jednak oni nie mogli go zobaczyć gdyż mieli go za plecami. W pewnym momencie lis zaczął biec i w chwili gdy znalazł się w niewielkiej odległości od nich skoczył Beniemu na plecy i rozerwał mu ubranie. W momencie gdy Maks zorientował się w sytuacji, Beni miał już rozerwane ramię. Próbował on pomóc przyjacielowi, wyciągnął łuk i zaczął celować w lisa, jednak Beni nie mógł zrzucić lisa z pleców, więc Maks nie chciał przypadkowo postrzelić Beniego. Po chwili zamyślenia chłopak wyciągnął miecz i podskoczył do góry ciskając nim wprost w brzuch zwierzęcia. Beni zrzucił lisa z pleców i upadł na ziemię.
- Dziękuję ci Maks - odpowiedział Beni ciężko oddychając.
- Nie ma za co, ty też byś to zrobił na moim miejscu a poza tym mamy jedzenie na kolację.
- Chyba masz rację, powoli ściemnia się, będziemy musieli tu przenocować
- Dobra, przygotuję zaraz ognisko.
W czasie gdy Maks przygotowywał kolację, Beni przygotowywał miejsce do spania. Wziął pęk gałezi i rozłożył na miejscu w którym miał się położyć. Pod głową utworzył jeszcze niewielki kopczyk. W tym czasie Maks rozpalił ognisko przy pomocy dwóch kamyków i ściągnął skórę z lisa. Umiał to wszystko dzięki naukom Beniego który, nauczył go przetrwania. Po przygotowaniu kolacij Maks zabrał się do tworzenia posłania. Zrobił je tak jak Beni, kładąc jeszcze skórę lisa pod nogi. Czas mijał nieubłaganie, zanim się oboje obejrzeli kolacja była już zjedzona i kładli się spać.
Beni zasypiając powiedział:
- Dzisiaj spisałeś się na medal, twoje nauki opłaciły się.
Jednak Maks nie usłyszał tego, gdyż popadał w głęboki sen zapomnienia. Rano obudziły ich gorące promienie wschodzącego słońca. Pierwszy obudził się Beni, był przyzwyczajony do wstawania wcześnie rano. Wstawając obudził Maksa który nie chciał wstawać tak wcześnie.
- Musimy ruszać w stronę wioski, pewnie wszyscy już się tam niepokoją o nas - powiedział Beni.
- Już wstaję - odpowiedział Maks.
Po dogaszeniu ogniska i spakowaniu się ruszyli w drogę. Szli tak chyba trzy godziny rozmyślając o różnych rzeczach. W pewnej chwili zauważyli dym unoszący się za wzniesieniem gdzie znajdowała się wioska.
Beni krzyknął:
- Choć zobaczymy co się stało.
Pobiegli więc ile sił mieli w nogach na wzniesienie. Tam ich oczom ukazał się straszny widok. Wioska która wcześniej była ich rodzinnym domem, była doszczętnie zniszczona. Stali tak pół minuty na wzniesieniu nie dowierzając w to co się stało.

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Jeżeli macie jakieś pytania lub propozycje co do opowiadań to kierujcie je na mój adres luk-az@go2.pl Możecie także przysyłać swoje dzieła, a jeśli będą dobre z pewnością je zamieścimy (z zaznaczeniem autorstwa).

 Numer 3/2000
Wydanie: 20 czerwiec 2000
Wszelkie Prawa Zastrzeżone