Reporter

Cofnij
Strona główna
Poprzedni artykułNastępny artykuł


-= FILM =-
Reporter nr 06 - 2000.06.25 Tomasz Fidera - Windy

"Huragan"

Nie ukrywam, iż na ten film trafiłem do kina przypadkiem. Ot, była okazja zostawić z kimś dzieci i wyrwać się gdzieś wspólnie z żoną. Nikt zaprzyjaźniony nie organizował imprezy, na wypad w plener za mało czasu, więc cóż pozostaje? Kino.

Z plakatów utrwaliła mi się, podobnie jak żonie, jedynie twarz Denzela Washingtona, lubimy gościa i mamy świeżo w pamięci jego kreację z "Kolekcjonera Kości", i tytuł "Huragan" przez co oboje nastawiliśmy się na film katastroficzny w stylu "Twistera".

Światła pogasły, reklamy przeleciały (BTW: Nie wiem, co gorsze, dawna kronika filmowa czy obecne reklamy) i zaczął się film. Czołówka i początek fajnie stylizowane na stary, czarno-biały film. Może być ciekawie zapowiada się, że będzie na faktach... no i było na faktach tyle tylko, że bez spodziewanych klęsk żywiołowych. "Huragan" okazał się pseudonimem boksera granego właśnie przez Denzela Washingtona. Całe szczęście, że nie należymy do ludzi, którzy wychodzą z kina, gdy trafią, na co innego niż się spodziewali, bo film naprawdę wart był obejrzenia.

Ruby "Hurricane" Carter był Murzynem, który miał pecha podpaść kiedyś białemu detektywowi i został niewinnie oskarżony o morderstwo, a następnie skazany na wielokrotne dożywocie. Film opowiada historię życia Cartera, co robił zanim został osądzony, dlaczego go skazano oraz długie lata odsiadki wyroku. Opowieść toczy się nie liniowo i, mimo iż z początku chwilami można się pogubić, bardzo ciekawie.

Realizatorzy prowadzą narrację w trzech liniach czasowych. Ukazują morderstwo, o które posądzono Huragana, w tym czasie sławnego już boksera zawodowego, i wydarzenia, które miały miejsce bezpośrednio po tym zdarzeniu. Ukazują dzieciństwo i młodość Ryby'ego, przedstawiając w ten sposób tło całej sprawy oraz to, w jaki sposób osiągnął swoją pozycję w życiu. W trzeciej linii narracji pokazują wyrywkowo wydarzenia z więzienia gdzie odsiaduje on wyrok.

Chwilami poszczególne linie narracji dzielą od siebie 20 letnie okresy, więc zorientować się trudno, jednak stopniowo, gdy poznajemy coraz więcej szczegółów przeskoki w czasie z jednej linii do drugiej nie są już dla nas tak dezorientujące.

Można filmowi zarzucić, że niektóre wątki wprowadza bez powiązania z innymi i nie wiadomo skąd a inne znów sygnalizuje a następnie pomija, jednak trzeba pamiętać, iż film ukazuje ponad 20 lat życia, a tego nie da się łatwo i bezboleśnie streścić w dwugodzinnym filmie. Moim zdaniem udało się to jednak całkiem nieźle. I po obejrzeniu całości otrzymujemy kompletną, sprawnie opowiedzianą historię bez dziur i bez zbędnych dłużyzn.

Realizatorom udało się uniknąć popularnego w USA nurtu kina sądowego, gdzie większość akcji odbywa się na salach sądowych. Tutaj, mimo iż w filmie często wspomina się o wielu kolejnych rozprawach, odwołaniach i procesach scen realizowanych na sali sądowej jest niewiele. Choć cały czas mamy świadomość, iż toczy się walka z wymiarem sprawiedliwości to jest ona nam przekazywana poprzez ukazywanie zdarzeń nie związanych wprost z kolejnymi procesami.

Widzimy jak "Hurragan" Carter przechodzi w swojej walce kolejne stadia od walki do rezygnacji aż końcu widzimy jak znów budzi się w nim nadzieja i jak po tylu latach boi się on tej nadziei ulec. Boi się bólu jak sprawi mu kolejna jej utrata.

Obrazowi towarzyszy doskonała ścieżka dźwiękowa włączając w to główny temat, jakim jest autentyczna ballada Boba Dylana poświęcona Ryby'emu "Hurraganowi" Carterowi. Przez chwilę możemy w filmie również obejrzeć archiwalne zdjęcia z koncertu Dylana i z pikiet, jakie były wtedy organizowane w obronie czarnego boksera, bo sprawa była w tych czasach głośna i angażowało się w nią wiele osób.

Nie chcę już więcej pisać, aby nie wygadać nic w fabuły filmu, ale szczerze go każdemu polecam.

[spis treści][do góry]