MegaPortal Banner
   Info  |  Redakcja  
 
  
muzyka | komputery | gry | film | sport | schizo | motha | chat | bannery

 

Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? Film Ridleya Scotta, będący ekranizacją powieści Philipa Dicka jest dziełem niezwykłym i nie waham się powiedzieć wybitnym. To film, który się chłonie raczej niż ogląda. Film, którego klimat udziela się na długo i coś zmienia w świadomości widza. Operowanie światłem, zdjęcia, gra aktorów - to poezja kinematografii... Jednak najważniejsze w Blade Runnerze jest przesłanie zawarte w fabule. Pytanie o istotę człowieczeństwa. Pytanie dokąd zmierza nasza odurzona postępem technicznym cywilizacja. I ukazuje nam Ridley Scott odpowiedź na owo "Quo vadis ludzkości?". Pokazuje świat zdegenerowany, ale nie zdegenerowany poprzez gigantyczną przestępczość, czy bezprawie. Świat, w którym ludzie stali się automatami do zaspokajania potrzeb stymulowanych przez kulturę masową. Mroczną rzeczywistość, w której pośród olbrzymich, zasłaniających niebo, nowoczesnych wieżowców i reklam zagubił się gdzieś człowiek.

Dzięki osiągnięciom genetyki ludziom udało się stworzyć maszyny (tzw. replikantów) wyglądające jak przeciętni przedstawiciele homo sapiens. Replikanci są wysyłani do najcięższych prac, tam gdzie chce się oszczędzać ludzi. Dochodzi do buntu. Replikanci generacji Nexus6, zaczynają żyć własnym życiem i wywołują rebelię. Odtąd wstęp dla nich na Ziemię jest zakazany pod karą śmierci. Specjalna jednostka policyjna ("Blade Runnerzy") ma za zadanie wyszukiwać buntowników i używając stosowanego w filmie eufemizmu: "zwalniać ich". Czy jednak mają do tego moralne prawo? Czy danie komuś życia uprawnia do jego odbierania, kiedy jest to wygodne? Czy maszyny obdarzone samoświadomością są jeszcze maszynami? Czy można łatwo i bez skrupułów "zwalniać" kogoś, kto potrafi kochać, nienawidzić, śmiać się, płakać i szukać sensu swojej egzystencji?

Główny bohater filmu, Rick Deckard (grany przez Harrisona Forda) jest takim właśnie Blade Runnerem. Jego zadanie polega na wyeliminowaniu czterech replikantów, którzy dostali się ostatnio na Ziemię. Film obrazuje historię przemiany Deckarda, niegdyś bezlitosnego i bezrefleksyjnego mordercy w zupełnie innego człowieka. Odkrywa on, że replikanci mają uczucia i to tak głębokie uczucia, o których zdegenerowani ludzie dawno już zapomnieli. Pragną tylko przedłużyć sobie życie, które ich cyniczni twórcy przewidzieli na kilka lat. Replikanci nie chcą nienawiści, czują tylko ból, smutek i frustrację. Mają tak mało czasu by doświadczyć, tego na co my mamy całe lata. To zrozumiały dla każdego instynkt samozachowawczy popycha ich do zbrodni i poszukiwań swoich twórców. Jedną z najpiękniejszych scen jest ta, kiedy stojący u progu śmierci android - Roy ratuje życie Deckarda, którego ma pełne prawo nienawidzić. Głęboko w pamięci zapada to ujęcie: Rutger Hauer trzyma przebitą gwoździem ręką Harrisona Forda, wiszącego nad przepaścią, wyciąga go na dach budynku po czym wygłasza swój ostatni monolog, umierając w deszczu:
"Widziałem rzeczy, o którym wam ludziom się nie śniło. Płonące okręty szturmowe w konstelacji Oriona. Strumienie elektronów jarzące się w ciemności. Wszystkie te chwilę przepadną w czasie, jak łzy w deszczu... Czas umierać."

Roy odnosi w ten sposób zwycięstwo moralne. Nie ma w nim już nienawiści, wobec tych którzy go stworzyli ani wobec tego przeludnionego a przecież tak pustego świata... Umiera, wypuszczając jednocześnie białego gołębia, lecącego pośród wieżowców ku niebu, tak jakby to dusza androida szukała nieba dla siebie.

"Nie wiem dlaczego mnie uratował. Może w tych ostatnich chwilach kochał życie bardziej niż cokolwiek innego. Każde życie. Nawet moje. Szukał odpowiedzi na te same pytania, które wszyscy sobie zadajemy: Skąd przychodzę? Dokąd idę? Ile mam czasu? A ja mogłem tylko patrzeć jak umiera..."

Michał Chomicki


MegaPortal - Film, http://www.film.xcom.pl